Translate

niedziela, 24 sierpnia 2014

Co ona bedzie pamietac z tych podróży?

Co ona będzie pamietac z tych podróży? Wiele razy slyszalam takie pytanie. Do napisania mojego zdania w tej sprawie naklonil mnie ostatecznie status na FB jaki umiescila Rodzina bez granic.

No wiec mysle, ze będzie pamietac bardzo duzo, duzo więcej niz się wielu osobom wydaje.

Pewnie nie detale z konkretnych miejsc, moze nawet i nie same miejsca.

Jestem jednak pewna, ze będzie pamietala atmosferę. Moze zapachy, moze smaki, nie wiem... Dowiem się za kilka lat. Nie mam jednak najmniejszych watpliwosci, ze w poswiadomosci mojej córki zostaje bardzo, bardzo wiele. 




Zara uwielbia podróże i wycieczki. Gdy jesteśmy w domu zaledwie dwa, trzy tygodnie, pyta czy nie moglybysmy  wybrać się na jakieś wakacje. Mysle, ze tak naprawdę nie chodzi tu tylko o nowe miejsca, które poznajemy, ale także o czas, który wspólnie spędzamy. Wakacje to NASZ CZAS. Nie ma nic co by nam w nim przeszkadzalo. Jesteśmy w 100% dla siebie. Jemy razem wszystkie posiłki, rozmawiamy bez przerwy przez cały dzień, wspólnie poznajemy nowe miejsca, rzeczy, rozmawiamy o tym.

Nie ma wtedy pracy, przedszkola, sprzątania, zakupów, obowiązków. Jest czysta przyjemnosc i wspólna juz mogę powiedzieć pasja odkrywania. 

Pamiętam gdy wybrałam się z Zara w zeszłym roku na wycieczkę nad Jeziora Plitwickie. Bylo bardzo ciepło, gdy Zara byla zmęczona nosiłam ja w plecaku turystycznym. Zara za każdym razem gdy siedziała mi na plecach spiewala glosno "Kocham moja mamę!"
Wszyscy mijający nas ludzie uśmiechali się. Pewna rodzinka z Polski, smiala się, ze wcale się Zaruni nie dziwi - pokochała by każdego, kto by wzial ich na barana.



Nie bylo osoby na szlaku, która by się do nas nie usmiechnela. Zara miala wtedy 3 latka. Dzisiaj ma 4,5 i  nadal opowiada o JP.

Nadal tez wspomina ze śmiechem jak mnie uratowała w czasie wycieczki na Kornati.


Chorwacja - Telesica.


Na wspomnianej juz stronie FB u Rodziny bez granic, ktos napisał, ze dzieci beda pamietaly głównie strach i zmęczenie...  Odnosząc się do tych slów, chce powiedzieć, ze zmęczona zwykle jestem ja, a nie Zara. Mysle, ze ona zapamieta, ze mama pomimo zmęczenia wybrała dzień aktywnie spędzony w jej towarzystwie, a nie kolejny serial w TV, lub plotki z kolezankami. A tutaj taki maly przykład.

Na przełomie 2012/2013 zrobilysmy sobie z Zara maly maraton podróżniczy. Zara nie mialawtedy jeszcze 3 lat. W czasie niecałych 3 tygodni latalysmy:
- z Krakowa do Londynu (wracalysmy od dziadków)
- z Londynu do Barcelony (polecialysmy na babska wycieczke - tylko my dwie)
- z Barcelony do Londynu
- Z Londynu do Gdańska... (odwiedzilysmy pradziadków Zary)

Gdy wrócilysmy z Gdańska i szlysmy nasza ulica do domu, bylo juz  bardzo późno, dobrze po pólnocy. Zara siedziała w wózku, ale nie spala. Gadała bez przerwy.
Pamiętam, jak powiedzialam do niej:

"Córciu nie jesteś juz zmęczona? Mysle, ze troche sobie teraz odpoczniemy. Starczy tych podróży. Ja juz ledwo żyje, a Ty?"

Odpowiedź Zary rozlozyla mnie na lopatki:

"Ja tez juz jestem troszkę zmęczona. Teraz wrócimy juz do domku i się wyśpimy... Ale jutro rano znów sobie gdzieś polecimy!!!! Dobrze???"

To tyle w temacie zmęczenia :P

Dubaj - pazdziernik 2012  (Zara ma 2,5 roku)


Powiem Wam co ja pamiętam z wczesnych lat mojego dzieciństwa...

Zapach powietrza po deszczu zawsze przywołuje wspomnienia rodzinnych wczasów w Stegnie.
Pamiętam jak kiedyś po deszczu wyszłam z siostra przed nasz domek z naszymi lalkami Barbie, mialysmy ubrane plaszczyki przeciwdeszczowe. To bylo jakieś 25 lat temu... Widzę ten obraz zawsze, gdy czuje zapach deszczu.

Zapach ogniska, to wspomnienie dzialki moich kochanych dziadków. Jesienne na niej porządki. Na działce spedzilam z nimi wiele, wiele dni, bardzo fajnych dni. Babcia uczyła mnie pielic, zbierac owoce, rozpoznawać kwiaty. Pamiętam to do dzisiaj i nie ulega watpliwosci, ze jeśli nadal pamiętam, bede pamietac juz zawsze. Pamiętam jaka byłam z siebie dumna, gdy oczyscilam zarosnieta grzadke! 

Zapach pomarańczy, nadal kojarzy mi się ze swietami Bożego Narodzenia. Zawsze dostawalysmy je w paczce. Dzisiaj pomarańcze mozna kupic w każdym sklepie, ale wiecie, ze ja kupuje je głównie w okresie Bożego Narodzenia. Mandarynki jemy często, pomarańcze to dla mnie symbol swiat. Robię to nieswiadomie, ale robię. 

Kasztany...gdy widzę kasztany, przypomina mi się spacer z tata do parku na Dolinkę. Uzbieraliśmy ich kiedyś tyle, ze nie mogliśmy ich niemalże jak zabrać do domu.


Turkot maszyny gdy usypialysmy, a mama w nocy szyla nam nowa sukienke na nastepny dzień. Wtedy w sklepach nie bylo takiego wyboru jak dzisiaj. Moja mama cuda potrafila stworzyc! Dalej zreszta potrafi :)

Ogórki kiszone, po które dziadek zawsze schodzil w Wigilie do piwnicy i zawsze omijala go wizyta Swietego Mikolaja. Ich smak, zawsze przypomina mi wspólne, rodzinne Wigilie u babci.

Takich smaków, zapachów, obrazów jest więcej. Nie zawsze pamiętam juz cala sytuacje z nimi zwiazana, ale zawsze przywoluja one jakieś zdarzenie z mojego dzieciństwa. 

Mysle, ze w podswiadomosci Zary tez duzo zostaje. 
Zapach lawendy juz kojarzy jej się z Chorwacja. Gdy go czuje zawsze mówi "Jak pieknie pachnie. Jak w Chorwacji!"


 Ponadto mysle, ze w dzisiejszych czasach pamieci pomaga troche technika. Kiedys nie robilismy tylu zdjec, nie nagrywalismy tylu filmików, nie pisalismy blogów. Tak ten blog tez jest po to aby ocalic od zapomnienia. Takie bylo zalozenie gdy zaczelam blogowac, wówczas jeszcze na smykach

I tak juz na koniec. Pomijajac to co Ona zapamieta, ja pamiętam kazda WSPÓLNIE spedzona sekunde. Kazda góre i górke, na która się WSPÓLNIE wdrapalysmy, kazde jezioro, rzeke i morze, w których się WSPÓLNIE pluskalysmy. Kazda sciezke po której WSPÓLNIE wedrowalysmy. Pamiętam kazda chwile, gdy budowalysmy nasza wyjatkowa, jedyna na swiecie wiez.


Teneryfa - lipiec 2014 ( Zara ma 4 lata i 3mc)


Co z tego po latach będzie pamietala Zara? Nie wiem, moze kiedyś napisze o tym na swoim blogu :)


8 komentarzy:

  1. Ninus cudnie to opisalas ...nawet nie zdawalam sobie sprawy, ze tyle wspomnień wywojują takie szczegoly. Mogla bym tak czytac i czytac Ciebie bez końca, to piękne i moje wspomnienia. Moim zdaniem Zaruni charakter ksztaltuja te wszystkie WASZE WSPOLNE WYPRAWY W WYJATKOWY SPOSOB. Kocham Cie corciu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez Cie kocham Mamus. Pomys ile drobiazgow przypomina Ci o Twoim dziecinstwie.. konik z drewna zrobiony przez dziadka, cukierki na poduszce zostawione przez prababcie.... to to co mi sie na szybko przypomina z Twoich opowiesci.

      Usuń
  2. Nina a ja pamiętam Stegnę :) Pewnie nieco inaczej, ale też jest to miejsce mojego dzieciństwa... :) Muszę kiedyś zabrać tam Filipka, żeby i on miał swoje wspomnienia z tym miejscem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze sie razem bawilysmy :) mieszkalismy zawsze w domkach Furnelu, dzisiejszej Kazimierzowce... Zara tez tam jeszcze nie byla. Moze w przyszlym roku ja tam zabiore :) Fajne to byly czasy :)

      Usuń
  3. ...to był drewniany zielony wozek dla lalek, pamiętam nawet zapach drewna i farby jaka był pomalowany :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zfadzam się z Tobą. Moja dwulatka podróżuje ze mną od urodzenia i po każdym wyjeździe, albo w jego trakcie widzę, jak się rozwija.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja mysle ze procz tego ze bedzie pamietala to baaardzo duzo sie uczy ,z kazdej porrozy cos wynosi ,a co najwazniejsze samo to ze wspolnie spedzacie czas to jest cudowne !!!!! bardzo lubie Twojego bloga i sama tez duzo lubie zwiedzac i widze ze dzieki temu moje dziecko jest szczesliwe i wiele wie bo jak by nie patrzec podroze ksztalca !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tego wrażenia zapomnialabym napisac, ze zrobilo to na mnie duze wrażenie.
    My tez zabieramy Filipka w rozne malutkie i wieksze podroze.
    Tylk, ze moim bledem jedt to, zr ich nie opisywalam.
    Dziękuję Nin :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziekujemy za odwiedziny! Pozostaw po sobie slad, bedzie nam bardzo milo :) Odwiedzimy takze i Ciebie.

UA-44437388-1